Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

piątek, 15 kwietnia 2011

Smiena

czyli mój pierwszy małoobrazkowy


Photo by Christer Hansen Eriksen (Chreriksen). All rights reserved.

Smena 8M (Смена, Smiena) była moim drugim aparatem. Było to dla mnie zarazem przejście do małego obrazka (film 35mm). 

Smena 8M jest (bo można ją nadal kupić, choćby na Allegro) radzieckim aparatem fotograficznym, który był produkowany przez firmę Lomo od lat 70-tych. Po przesiadce z amiego 66 widziałem głównie plusy tej konstrukcji: małe rozmiary i wagę (całość wykonana z tworzyw sztucznych za wyjątkiem migawki i aluminiowego obiektywu) oraz możliwość operowania przysłoną, czasem ekspozycji i (w pewnym sensie) głębią ostrości. Teraz, po latach, mój punkt widzenia nieco się zmienił. Nadal doceniam niską cenę tego aparatu (w latach świetności i obecnie), przez co dawał możliwość spotkania z fotografią praktycznie każdemu, i jego poręczność. Mieścił się w każdym plecaku i nie bał się wstrząsów, kurzu ani wilgoci. Poza tym jednak brak mu było wszystkiego: światłomierza, dalmierza, nawet zwykłego celownika. O jakiejkolwiek formie automatyki to już nawet nie wspomnę. 

Smena miała obiektyw o ogniskowej 40mm (czyli lekki szeroki kąt). Przysłonę regulowało się (w pewnym sensie, o czym dalej) w zakresie od f/ 4 do f/16. Czas otwarcia migawki od 1/15 s do 1/250 s + B. Synchronizacja z lampą przy wszystkich prędkościach, ale szczerze mówiąc nigdy nie podpiąłem lampy do tego maleństwa, choć moim kolegom się to zdarzało. 

Robienie zdjęć Smieną to była prawdziwa zabawa. Należało brać poprawkę na to, że celownik (właściwie zwykła dziura bez żadnych soczewek, przesłonięta kawałkiem przezroczystego tworzywa sztucznego) patrzy nieco gdzie indziej niż obiektyw. To był taki błąd paralaksy dla ubogich, ale za to forte. Kiedy spuszczało się migawkę, wajcha do jej naciągania zataczała łuk i uwielbiała trafiać w palce początkującego użytkownika, co oczywiście zatrzymywało jej przebieg i powodowało stratę zdjęcia. Żeby było ciekawie, film przewijało się nie podczas napinania migawki, a kółeczkiem z tyłu aparatu. Jak ktoś o tym zapomniał, to często robił dwa albo i więcej zdjęć na jednej klatce. Taką funkcją szczycą się najnowsze cyfrówki. Gorzej, że nie było blokady i często przewijało się niecałą długość klatki, w wyniku czego zaczynały one zachodzić jedna na drugą. 

Ustawienie czułości filmu przy pomocy pierścienia na obiektywie powodowało jednoczesne ustawienie przysłony. W założeniu konstruktorów, do ustawienia warunków ekspozycji służyła więc tylko zmiana czasu otwarcia migawki. Dla ułatwienia życia całkowitym ignorantom, wymalowano, obok zwykłych symboli czasów ekspozycji, obrazki chmurek i słoneczek. 

Zamiast dalmierza na obiektywie wymalowano, obok metrycznej skali odległości, ikonki portretu (blisko), grupki osób (dalej) i pejzażu (wiadomo). 

To wszystko brzmi trochę śmiesznie, lecz trzeba spojrzeć na ten aparat przez pryzmat tamtych czasów. Miał to być aparat dla biednych albo całkowicie nieoświeconych. Dla bogatszych i świadomych były choćby Kijewy. W końcu Smena dała mi, podobnie jak wielu innym, dużo radości, a dla niezliczonej rzeszy była pierwszym kontaktem z aparatem małoobrazkowym, czy nawet fotografią w ogóle.


Photo by Valt3r Rav3ra - DEVOted! All rights reserved!

1 komentarz:

Zostaw ślad swego pobytu w postaci komentarza. Wszystkie czytam, a weryfikacja ma tylko służyć blokowaniu spamu. Jeśli nie masz konta w google ani na blogerze, a masz swoją stronę lub bloga, zamieść link do niej. Chętnie odwiedzę. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ PO ZATWIERDZENIU.