Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

wtorek, 19 kwietnia 2011

Niezawodna Konica


Foto: K. Bielak - All rights reserved!

Moim kolejnym, po aparacie WERRA, modelem małoobrazkowym (na film 35mm) był doskonały aparat kompaktowy z przełomu lat 80 i 90 tych; Konica A 4. Była to konstrukcja z 1989 roku , a o tym, jak bardzo była udana, najlepiej świadczy fakt, iż w 1990 roku została uznana za najmniejszy i najlżejszy aparat kompaktowy w Europie.

Konica A4 była w momencie, gdy weszła na rynek doskonała wzorniczo , technicznie i optycznie, a i dzisiaj jej niedościgniony design może być wzorem do naśladowania. Przy wymiarach 117mmx63mmx36mm oraz opływowym kształcie pozbawionym jakichkolwiek odstających elementów była prawdziwym aparatem kieszonkowym. W każdej chwili łatwo ją było wyjąć, a uruchomienie też zajmowało tylko chwilkę.


Foto: K. Bielak - All rights reserved!

Pomimo rekordowo małych, jak na aparat na klasyczny film małoobrazkowy, rozmiarów Konica A4 oferowała bardzo wiele zarówno pod względem graniczącego z komfortem luksusu użytkowania, jak i jakości zdjęć, które zapewniał doskonale rysujący obiektyw Konica Lens 35mm F/3.5 (4 grupy, cztery elementy). Aparat był wyposażony w elektronicznie sterowaną, bezstopniową migawkę o przedziale czasów od 1/3 do 1/500 s.

Jak wyglądała obsługa tego aparatu? Cudownie! Po włożeniu baterii głównej (CR 123A, DL 123A; 3V, która wystarczała na 35 rolek filmu 24 klatkowego przy 50% zdjęć z użyciem lampy błyskowej) i baterii dodatkowej do zasilania tylnego wyświetlacza LCD i datownika (CR 2025; 3V, która wystarczała na co najmniej dwa lata) wkładaliśmy film, którego czułość odczytywał czujnik kodu DX o rozpiętości odczytu od ISO 50 do 3200. Potem uruchamialiśmy maszynkę, obiektyw wysuwał się nieco z korpusu i odsłaniał swe oko, a potem - hajda!


Foto: K. Bielak - All rights reserved!

Do dyspozycji mieliśmy centralnie ważony pomiar światła (tylko automatyczny program ustawień ekspozycji) i autofokus działający w podczerwienie (od 0,6 m) z blokadą ustawień poprzez wciśnięcie spustu migawki do połowy, 10-sekundowy self-timer, tryb makro od 0,35 m i trzy tryby ustawień lampy błyskowej (automatyczny, wymuszony, wyłączony). Luksusu dopełniało automatyczne przewijanie filmu po każdej klatce i po zakończeniu filmu, wskaźnik poziomu naładowania baterii na wyświetlaczu LCD.

Aparat świetnie trzymał się w dłoni i robił bardzo dobre zdjęcia. W przeciętnych warunkach nie zdarzały się błędy ekspozycji czy nieostre klatki. Oczywiście nie miał trybów manualnych, a w jakości fotek w gorszych warunkach nie mógł konkurować z lustrzanką, ale był niedościgniony jako aparat do zdjęć ulicznych czy turystycznych. Był szybki i bardzo poręczny, przy tym solidny i dużo odporniejszy na wstrząsy i inne niesprzyjające czynniki niż jego cyfrowi następcy w tej klasie aparatów. Choć musiałem się z nim rozstać, to wspominam go jako naprawdę niezawodny i przyjazny dla użytkownika.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad swego pobytu w postaci komentarza. Wszystkie czytam, a weryfikacja ma tylko służyć blokowaniu spamu. Jeśli nie masz konta w google ani na blogerze, a masz swoją stronę lub bloga, zamieść link do niej. Chętnie odwiedzę. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ PO ZATWIERDZENIU.