Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

czwartek, 28 kwietnia 2011

Samsung GX-1S



Kiedy stwierdziłem, iż Samsung Digimax Pro815 nie przypadł mi do gustu jako następca mojego wysłużonego (i zasłużonego) Olympusa 2100 UZ, zacząłem intensywnie poszukiwać innego aparatu. Za podszeptem mojego dobrego kolegi śledzącego nieustannie sytuację na rynku sprzętu fotograficznego skusiłem się najnowsze wówczas dziecko Samsunga, choć wcześniej myślałem o hybrydzie, a nie o lustrzance.


Samsung GX-1S, który pojawił się w kwietniu 2006, okrzyknięto wielkim zaskoczeniem, ale tak naprawdę to nie wiem skąd się to wzięło. W rzeczywistości był to dość wierny klon kultowego aparatu Pentax ist DS2 i całej rodziny lustrzanek, która go poprzedzała. Nie znaczy to wcale niczego złego. Lepsza dobra, sprawdzona koncepcja niż rewolucyjny wynalazek, który poniewczasie okazuje się ślepym zakątkiem technicznej ewolucji.


Samsung miał zgrabne, niewielkich rozmiarów body (125 mm x 92 mm x 67 mm przy wadze 605 g bez obiektywu). Choć niewielki, aparat bardzo dobrze leżał w dłoni, a i umieszczenie przycisków oraz pokrętła zmiany trybów było bardzo wygodne.

Atutem Gx-1S był też (lub jak kto woli jest, gdyż aparat nadal można spotkać na aukcjach) całkiem niezły obiektyw Schneider-Kreuznach D-Xenon 1:3.5-5.6 18-55 AL sprzedawany w zestawie.


Matryca o wymiarach 23,5 x 15,7 mm RGB-CCD miała 6.100.000 pikseli i pozwalała zapisać obrazy o maksymalnej rozdzielczości 3008 x 2008 (RAW lub JPG) przy czym fakt, iż nie była przeładowana pikselami, raczej działał na jej korzyść.

Nie będę się rozpisywał szczegółowo o danych technicznych aparatu, gdyż można je odszukać w necie albo w instrukcji (link na końcu tekstu). Samsungiem GX-1S pobawiłem się kilka dni i szybko się go pozbyłem. Mocno mnie wkurzało, że nie tworzył pliku *.jpg przy zapisywaniu RAWu, a RAW miał taki format, że ówczesna wersja mojej ulubionej wówczas przeglądarki ACSSee nie potrafiła go czytać. Musiałem więc używać dwóch przeglądarek – jednej do fotek z GX-1S, a innej do pozostałych. Znacznie poważniejszym mankamentem było to, że lustrzanka, podobnie jak Pro815, nie miała stabilizacji, a kto lubi łapać chwilę, ten docenia ów wynalazek. Nie zawsze można sięgnąć po statyw, a podbijanie ISO na ogół źle się kończy. Ponadto mój ówczesny budżet absolutnie nie zezwalał na kupno dodatkowego obiektywu. Bez dłuższej ogniskowej zaś, już po kilku dniach, czułem się jak bez ręki, więc bez żalu postanowiłem poszukać czegoś innego. Może dającego zdjęcia trochę gorszej jakości, ale poręczniejszego, tańszego w całościowym ujęciu, czyli kompaktu wash and go.


Wszystkie zdjęcia Samsung i digitalkamera.de


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad swego pobytu w postaci komentarza. Wszystkie czytam, a weryfikacja ma tylko służyć blokowaniu spamu. Jeśli nie masz konta w google ani na blogerze, a masz swoją stronę lub bloga, zamieść link do niej. Chętnie odwiedzę. KOMENTARZE UKAZUJĄ SIĘ PO ZATWIERDZENIU.