Sójka zwyczajna, sójka, sójka żołędziówka (Garrulus glandarius) - jeden z piękniejszych i zarazem jeden z bardziej hałaśliwych polskich ptaków. Stała się wabikiem, który przyciągnął do ptasiej fotografii moją pieknięjszą połowę :) To pierwsze zdjęcie nowo upieczonego fotografa ptakoluba.
Jeśli chcecie częściej widywać u siebie te kolorowe ptaszyska, nazbierajcie żołędzi i systematycznie wyrzucajcie w pobliżu. O ile tylko jakieś sójki kręcą się po okolicy prawie na pewno zaczną stale do Was zaglądać.
Gratuluję ujęcia. Ja widziałam ją dwa razy,a le nie miałam możliwości jej fotnąć.
OdpowiedzUsuńSójka to przepiękny ptak i bardzo go lubię choć jest bardzo wrzaskliwy:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście śliczna ta sójka. Błękitne piórka dodają jej uroku :) Chyba czuła, że jest podglądana, bo pięknie zaprezentowała swój lewy profil.
OdpowiedzUsuńCzy aby na pewno jest to pierwsze zdjęcie wykonane przez Świeżo Upieczonego Fotografa Ptakoluba? Oj, chyba nie... Wydaje mi się, że kiedyś widziałam jeszcze sikoreczki... A co do jakości zdjęcia to ja nie mam zastrzeżeń ;) Ale ja jestem tylko niedoświadczoną w tej materii i Nieobiektywną Pijawką :)) Pozdrawiam gorąco całą Rodzinkę.
Dzięki Wam za miłe słowa :) A przy okazji sójki i jej przysmaków - wybrałem się wczoraj pod dęby po żołędzie i ani jednego! Zawsze było ich pełno a w tym roku katastrofa jakaś. U Was też tak jest, czy to tylko lokalne zjawisko?
OdpowiedzUsuńA wiesz, że byłam kilka razy w lesie i żołędzi nie widziałam. Tylko czapeczki.
UsuńPiękne zdjęcie.
OdpowiedzUsuńMoże przez tą suszę Radku u mnie jest ich trochę, większość to jednak taki malutkie nie rozwinięte nie urosły.
Pozdrawiam serdecznie :-}
No i mam problem. Nie mam czym ślicznotek wabić :)
UsuńGłowa do góry, Panie Radku. Cierpliwości i wytrwałości życzę. Jestem pewna, że jeszcze jakieś ślicznotki się pojawią. Będzie przyjemnie i pożytecznie - widok pięknych ptaszków i trening w robieniu coraz lepszych zdjęć, choć temu nic nie brakuje.
OdpowiedzUsuńU nas może jest ciszej, ale nie ma takich ślicznotek, szkoda. Pozdrowionka.
No - jakby do karmnika jakieś smakołyki powrzucać, to kto wie, co by się u Ciebie pojawiło. Rzeka i lasy blisko, spokój... Kto wie ;)
OdpowiedzUsuńNajpierw to w ogóle trzeba mieć karmnik, Panie Radku ;), a i kot jest pewnie jakimś "zagrożeniem" dla tych i innych ślicznotek.
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś się kogoś boi, to raczej kot sójki niż odwrotnie :) Sroki to nawet potrafią odebrać kotu jedzonko :)
UsuńSkoro tak, to tym bardziej z 18-letnim kotem by sobie poradziły, chociaż, jak na swój wiek to ona się całkiem nieźle trzyma :) Ciekawe, kto kogo, by pogonił :))
OdpowiedzUsuńŁadne ujęcie. :)
OdpowiedzUsuńDzięki w imieniu autorki :)
Usuń