Ruiny, bo tak to chyba można nazwać, urokliwego dworu z drugiej połowy XIX wieku i resztki parku dworskiego w Paplinie. Bardzo lubię takie obiekty o nietypowej architekturze i aż wyć się chce, że zabytek pada ofiarą... No właśnie, czego? Na zdjęciach sprzed trzech lat widziałem jeszcze metalową balustradę na balkonie i popiersia (chyba Sobieskiego) we wnękach frontowej ściany...
Rozumiem, gdyby miejsce się wyludniało, jak Detroit ukazane w niesamowitych fotkach wielu zafascynowanych tym zjawiskiem artystów, ale przecież po sąsiedzku wciąż buduje się od podstaw potworki nowej styropianowej architektury. Rozumiem, gdyby nie było pieniędzy na pamiątki przeszłości, ale skoro stać nas na budowanie zabytków od zera, jak choćby
zamek w Inowłodzu, to czemu nie stać nas na ochronę tego, co jeszcze się nie rozpadło?
Ciekaw jestem, która buda się pierwsza zawali. Ta, czy w
Bujałach?